Jest taka szkoła, którą trudno zapomnieć, jeżeli spędziło się w niej pół życia.
Ta szkoła to Podstawówka nr 3 w Szamotułach.
Nie wyobrażam sobie innego zawodu, jak nauczyciel, pedagog, wychowawca.
To było moje powołanie.
Pracę w wymarzonym zawodzie rozpoczęłam z nakazu w Szkole Zbiorczej w Dusznikach Wlkp. – wsi w ówczesnym czasie bez elektryczności. Jednak, mimo trudnych warunków (51 uczniów w klasie, brak prądu), nie poddawałam się. Wykorzystywałam swoje wiadomości i umiejętności zdobyte z liceum pedagogicznym. Muszę nadmienić, że zaraz podjęłam studia zaoczne - kierunek biologia. Jednym słowem, była to „szkoła życia”.
Znał tę szkołę również dyr. A. Ziołek, ponieważ wcześniej tam pracował, dlatego rozumiał mnie i przyjął w roku 1957 do nowo wybudowanej szkoły w Szamotułach.
Cóż powiedzieć, zaczęła się piękna (nie zawsze łatwa), ale z entuzjazmem wykonywana praca młodej nauczycielki. Klasy również były liczne. Zmiany w kierunkach nauczania zmuszały nas do ciągłego, samodzielnego dokształcania i tworzenia nowości, np. pomocy naukowych, których wówczas brakowało. Pamiętam pierwszą wystawę (1962 r.) osiągnięć szkoły w zakresie pomocy dydaktycznych zorganizowaną w sali gimnastycznej. Była to praca całego zespołu pedagogicznego (pod przewodnictwem dyr. A. Ziołka), który dawał z siebie wszystko
, stąd też „Trójka” była szkołą wiodącą. Tworzyliśmy różne formy pracy z uczniem, również poza lekcjami. Nie brakowało kół zainteresowań. Razem z kol. Kostrzyńską pracowałam w harcerstwie, biorąc aktywny udział w zbiórkach, apelach, rajdach i zlotach.
Dopiero, kiedy w roku 1977 zostałam powołana na zastępcę dyrektora, musiałam pewne zajęcia ograniczyć. Przejęłam obowiązki organizacyjne w szkole, uczyłam i byłam wychowawcą. Ta praca przynosiła mi dużo satysfakcji. Doceniali ją wychowankowie i rodzice, z którymi współpraca układała się wspaniale.
W tamtym okresie szkoła kwitła sukcesami. Te osiągnięcia były możliwe, jak sądzę, dzięki wyjątkowemu gronu pedagogicznemu i umiejętnej współpracy dyrekcji, nauczycieli i rodziców.
Wracając myślami już jako emerytowany nauczyciel do tych lat, można by zaśpiewać „to były piękne dni, które szybko upłynęły, a zostały tylko wspomnienia te dobre, bo złych się nie pamiętam. Często spotykam się z moimi wychowankami, którzy również dobrze mówią o Szkole Podstawowej nr3.
Danuta Kaźmierczak
|